Existing Member?

Przeprowadzka, czyli Magda i Przemek w podrozy

Puerto Galera

PHILIPPINES | Tuesday, 3 March 2009 | Views [501]

Po niesamowitym doświadczeniu jakim było pływanie z rekinami wielorybimi, ruszyliśmy na północ, w kierunku Manili. Ale nie mieliśmy zamiaru się w Manili zatrzymywać. Po spędzeniu 10 godzin w autokarze z Lagazpi niedaleko Donsol, dotraliśmy do Manili około 5.30 rano, i od razu wsiedliśmy w autobus jadący do miasta Batangas. Kolejne dwie godziny drogi, przesiadka na dużą bankę i po następnej godzinie byliśmy w Puerto Galera na wyspie Mindoro. Samo Puerto Galera to typowa filipińska mieścina, a większość turystów przyjeżdża tu do leżącej 6km za wschód turystycznej mekki Sabang. Przez moment rozważaliśmy czy jechać właśnie do Sabang, czy 14km w przeciwnym kierunku, na White Beach, ulubionej weekendowej bazy wypadowej manilijskiej klasy średniej. Zdecydowaliśmy się na White Beach. I okazało się, że wybór był to bardzo dobry. Plaża szeroka i długa, woda czysta, ceny pod filipińczyków, a nie pod turystów. Ludzi całkiem sporo (akurat był walentynkowy weekend), ale gdyby z plaży przegonić wszystkich tych, którzy próbowali coś sprzedać, czy wynająć swoją łódkę, to okazałoby się, że jest całkiem ok.

W sobotę było już bardzo dużo ludzi, ciężko było znaleźć miejsce w restauracji, ale przynajmniej zobaczyliśmy jak się bawią filipińczycy. Gwoździem programu był występ w jednej z restauracji dziewczynek z siusiakami, jak to mówi na nich Przemek. Show był przedni, do tego kupa śmiechu, bo chłopaki (dziewczyny?) robili sobie jaja sami z siebie. Zdjęcia w poprzednim wpisie.

Przy okazji pobytu na White Beach zafundowaliśmy sobie też troche luksusu, w formie codziennego masażu na plaży. Bardzo bardzo fajna sprawa :) Wynajęliśmy też motorek, żeby pojezdzić trochę po okolicy. Podjechaliśmy między innymi do Sabang, zobaczyć, czy coś straciliśmy wybierając White Beach. No i okazało się, że nasza decyzja to był strzał w dziesiątkę. W Sabang plaża właściwie nie istnieje, no bo nie można tak nazwać pasma brudnego piasku o szerokości 50 cm. Ceny z kosmosu (np. ten sam masaż, który na White Beach kosztował 200 pesos w Sabang kosztuje aż 500!), a poza siedzeniem w barze i piciem koszmarnie drogiego piwa nie ma w zasadzie co robić. No chyba, że ktoś nurkuje, ale nurkować można też będąc na White Beach, a tam przynajamniej jest ładna plaża. Przejechaliśmy się też do wodospadu. Wodospad taki sobie, ale po drodze zobaczyliśmy trochę prawdziwego filipińskiego życia. Po trzech dniach błogiego lenistwa ruszyliśmy dalej, tym razem do północnej części kraju.

About magda


Follow Me

Where I've been

Photo Galleries

My trip journals


See all my tags 


 

 

Travel Answers about Philippines

Do you have a travel question? Ask other World Nomads.