Existing Member?

Przeprowadzka, czyli Magda i Przemek w podrozy

Archipelag Bacuit

PHILIPPINES | Friday, 6 February 2009 | Views [541]

El Nido to bardzo ciekawe miasteczko. Np. prąd dostępny jest tylko pomiędzy 18.20 a 6 rano oraz od 12.30 do 16.00. W międzyczasie w restauracjach i sklepach uczęszczanych przez turystów pracują generatory, tak więc zimne piwko i internet dostępne są non stop. Są też i tacy, którzy nawet wtedy gdy prąd jest, dostarczają sobie światła tylko przy pomocy świeczek, być może w ramach oszczędności. Lokalesi mówią, że rząd buduje nową elektrownie i że od marca prąd ma być non stop. Chyba będzie wielkie święto we wsi.

Inną ciekawą rzeczą, której nie za bardzo rozumiemy jest to, że dosłownie w każdym domostwie jest conjamniej jeden kogut, przy czym nie widać żadnych kur. Przez te koguty musieliśmy w końcu marzenia o długim spaniu schować głęboko do kieszeni i odłożyć na później. Koguty zaczynają arię koło 4 rano, a jak zaczną to nie przestają przynajmniej do 7.

Ale nie o tym chciałam pisać. Chciałam pisać o tym dlaczego do El Nido ciągnie coraz więcej ludzi. Sprawcą zainteresownia północną częścią wyspy Palawan jest Archipelag Bacuit, czyli dziesiątki wysepek rozsianych po Zatoce Bacuit. Lokalne agencje turystyczne specjalizują się w wycieczkach po archipelagu, dlatego po dniu nicnierobienia stwierdziliśmy, że czas się ruszyć i zobaczyć to co w okolicy ponoć najlepsze. Wycieczka miała zacząć się o 9.00, więc na 8.00 poszliśmy na śniadanie. Okazało się, że wszystkie jadłodajnie we wsi przeżywają w tym czasie oblężenie, więc na podanie śniadania czekaliśmy 45 minut. Jakimś cudem pochłonęliśmy je w 7 minut i ruszyliśmy prawie biegiem na miejsce zbiórki. W zasadzie to można było się nie śpieszyć, bo wypłynęliśmy oczywiście z opóźnieniem, ale jeszcze po prostu nie przyzwyczailiśmy się do philippino time.

W małej sześcioosobowej bance ruszyliśmy na podbój okolic. Mieliśmy najdzieję zobaczyć na co liczyliśmy na Filipinach – krystalicznie czystej wody w najbardziej intensywnych odcieniach błękitu. I zobaczyliśmy.

W planie były dwa najbardziej interesujące miejsca archipelagu, czyli Mała i Duża Laguna. Żeby wpłynąć do Małej Laguny trzeba przesiąść się z łodzi na płetwy, bo prowadzi do niej otwór w skale o szerokości może 1 metra. Zaraz po przepłynięciu przez dziurę w skale znaleźliśmy się w jakby basenie otoczonym przez wysokie skały, z wodą o temperaturze kąpieli w wannie. Duża laguna też jest niezwykła. Tu można wpłynąć łodką, ale tylko w czasie przypływu, a i wtedy przy wejściu do laguny woda sięga do kolan. Nasz „kapitan” wyskoczył więc z banki i przepchał ją do laguny, bo na wpłynięcie z włączonym silnikiem nie było szans. Ciekawe jest to, że dosłownie kawałek po wpłynięciu do laguny głębokość wody gwałtownie zmienia się do 20 metrów. Tuż pod powierzchnią wody na skałach otaczających lagunę kwietnie życie podwodnej fauny i flory.

Odwiedziliśmy jeszcze dwie wyspy z całkiem fajnym skorkelingiem, i koło 17.00 wróciliśmy do El Nido. Ledwo co zdąrzyliśmy na 18.00 do naszej ulubionej knajpki Squidos (po 18.00 nie ma już szans na wolny stolik). Lubimy Squidosa nie tylko za dobre jedzenie, ale także za darmowy bezprzewodowy internet. (Odkąd jesteśmy na Filipinach nie wydaliśmy ani grosza na kafejki internetowe, bo wszędzie do tej pory był bezpłatny wifi – albo w knajpkach, albo w hostelach).

Następnego dnia wymyśliliśmy, że wynajmieny sobie kajak i popłyniemy na pobliską wysepkę, żeby poleżeć sobie na plaży. Ale okazało się, że wszystkie kajaki we wsi są wypożyczone. Musimy się chyba nauczyć rezerwować pewne rzeczy wcześniej. Tak więc dzień spędziliśmy na leniwym przesiadywaniu na werandzie naszego „domku” z przerwami na posiłki. Życie jak w Madrycie :)

About magda


Follow Me

Where I've been

Photo Galleries

My trip journals


See all my tags 


 

 

Travel Answers about Philippines

Do you have a travel question? Ask other World Nomads.