Existing Member?

Przeprowadzka, czyli Magda i Przemek w podrozy

Chinczyk potrafi

CHINA | Monday, 14 September 2009 | Views [430]

Z Litang jedziemy do Kending. Znów czekała nas kilkugodzinna jazda na dużych wysokościach. Autobus wyjeżdża z półgodzinnym opóźnieniem, co trochę nas wkurza, bo nie po to zrywaliśmy się z łózek o 5 rano, żeby czekać.

Droga niby asfaltowa, ale więcej w niej dziur niż asfaltu, więc strasznie rzuca. Widokowo jest rewelacyjnie, ale szans na zdjęcie nie ma żadnych – podskakujemy w fotelach jak piłki. W ten sposób upływa nam pierwsze 4 godziny jazdy. Potem nagle kończy się asfalt. Remont drogi. Skończy się pewnie za kilka kilometrów, myślimy. Mija jednak godzina, potem druga, a asfaltu nadal nie ma. Droga wygląda coraz gorzej. Jest kupa dziur, do tego zaczyna padać, więc podłoże zamienia się w błoto. Co jakiś czas drogę zastawia ciężarówka lub dźwig. W innych miejscach trwa budowa mostków nad strumieniami za czym idą przeraźliwie głębokie dziury w drodze – oczywiście w żaden sposób nie zabezpieczone. Żeby było jeszcze ciekawiej robi się bardzo kręto, bardzo stromo i bardzo mgliście. Widoczność dosłownie na kilka metrów. Trochę to wszystko stresujące.

I jakby tego było mało, autobus odmawia posłuszeństwa. Staje gdzieś nie wiadomo gdzie, wokół tylko góry i mgła. Bóg wie jak daleko jest najbliższa cywilizacja. Po jakiś 15 minutach zabawy z pedałem gazu autobus zaczyna się powoli toczyć. Nie na długo. Kilka kilometrów dalej stajemy na dobre. Autobus się zepsuł. Po kilkunastu minutach grzebania w silniku kierowca dochodzi do wniosku, ze nie działa wtrysk paliwa. Czyli nie za ciekawie. W tej sytuacji w Europie prawdopodobnie wysłano by autobus zastępczy i wezwano pomoc drogowa. Tu jednak Chińczyk postanawia samemu rozwiązać problem.

Kanisterek, wężyk, spuszczanie benzyny przez wężyk do kanisterka. Potem jedna końcówka wężyka zostaje w kanisterku, podczas gdy druga przyklejona zostaje jakoś do wtrysku (czy jak się to nazywa). Oczywiście kierowca cala operacje przeprowadza odpalając papierosa od papierosa. No bo Chiński facet bez fajki w ustach jest jak ryba bez wody. Przyglądamy się temu wszystkiemu z pewna dozą stresu. Pierwsze podejście zabawy z wężykiem nie daje rezultatu. Wężyk nie jest szczelny i cieknie z niego benzyna – stwierdza kierowca, nada popalając szluga, z którego sypie się popiół. Zaczyna się wiec kombinowanie z taśma klejąca i innymi gadżetami. Tym razem się udaje. Po ponad godzinnej przerwie ruszamy dalej. Benzyny w kanisterku starcza na jakieś 30 minut jazdy. Przerwa, odciąganie benzyny z baku, i znów w trasę.

Do Kanding dojezdzamy cali, ale troche odurzeni oparami benzyny.

About magda


Follow Me

Where I've been

Photo Galleries

My trip journals


See all my tags 


 

 

Travel Answers about China

Do you have a travel question? Ask other World Nomads.