Na razie w Europie. Znacie to wszyscy :)
Zdjęcia można obejrzeć w fotogalerii dostępnej przez link po prawej stronie.
Ruszyliśmy z Warszawy porannym pociągiem do Katowic, gdzie czekało nas umówione przez internet spotkanie z młodym człowiekiem sprzedającym nam Malarone (lek prewencyjny na malarię). Okazuje się, że dość sporo jest na rynku takich tabletek od ludzi, którzy kupili Malaronu na swoja wyprawę za dużo, albo w ogóle na nią nie pojechali. Jest to drogi lek i dobrze było znaleźć takie rozwiązanie. Porozmawialiśmy sobie o podróżach i życzyliśmy powodzenia. Ruszyliśmy pociągiem do Budapesztu (z przesiadką w mieście Breclav).
W podróży słuchałem audiobooka "Szachinszach" Ryszarda Kapuścinskiego, który opisuje zdarzenia i okoliczności, które doprowadziły do Irańskiej rewolucji w 1979, zakończonej utworzeniem państwa islamskiego. Łatwo zrozumieć, że było to właściwie nieuniknione - w obliczu zachowań szacha i irańskich elit (szczególnie po podwyżkach cen ropy w 1973), nieciekawej sytuacji, w jakiej znaleźli się irańscy obywatele, a także polityki Stanów Zjednoczonych (wspieranie szacha, obalenie patriotycznego reformatora Mossadega). Polecam! Chociaż temat mnie zainteresował i przebudził we mnie ponownie przyjemność z myślenia o globalnych problemach polityczno-społecznych, nie zamierzam od razu po przyjeździe do Iranu zapędzać się w dyskutowaniu kontrowersyjnych spraw.
Poważniejsze podróżowanie w parze jest dla mnie nowym doświadczeniem. Na pierwszy rzut oka jest mniej refleksyjnie, mniej swobodnie, mniej jest tez 'wsiąkania' w interakcje z napotkanymi ludźmi. Za to jest dzielenie się doświadczeniem, ciepło, dobre towarzystwo, wspólne wykonywanie potrzebnych zadań. Podoba mi się to - lubię nowe doświadczenia :D
Po przyjeździe do Budapesztu nocowaliśmy w miejscu umówionym przez couchsurfing - u bardzo spoko Węgra aktywisty w średnim wieku. Był tam jeszcze, także surfujący po kanapie, młody Niemiec, kontroler lotów. Międzynarodowe śniadanie stworzyło klimat charakterystyczny dla doświadczeń z couchsurfingiem - myślę, że Karolinie się podobało, bo stwierdziła, że może nawet kogoś będzie hostować :)
Zaczęliśmy planować dalszy odcinek i zdecydowaliśmy się zostać na jeszcze jeden dzień - spędziliśmy noc w hostelu Hi5 - dobry i nastawiony na imprezy (jednocześnie! :)).
Pogoda jest średnia i goni nas na południe. Wkrótce ruszamy do Sofii.
Adam