...nie mielismy zadnych opadow deszczu i temperatura dochodzila
to 35 stopni Celcjusza. W tym tygodniu pracowalismy na terenie oddalonym, tylko
raz do roku udaje sie lokalnemu zborowi zorganizowac taki wyjazd.
Pracowalismy przez caly ranek a potem mielismy lunch nad
rzeka z cala grupa.
Postaramy sie zalaczyc pare zdjec, zeby pokazac jak tutaj
jest.
Jedno ze zdjec przedstawia Baobab w wiosce w ktorej sie zatrzymalismy obok miejsca
zgromadzen ich lokalnego wodza - odpowiednik naszego soltysa. Musielismy
najpierw dostac jego pozwolenie zanim moglismy rozmawiac z mieszkancami.
Niektorzy mieszkaja tu w bardzo skromnych warunkach, nie
maja wiele do jedzenia, pomoc spoleczna tu nie istnieje. W jedny z chat
spotkalam starsza kobiete zgieta w pol przez lata. Widac bylo ze bardzo cierpi.
Powiedziala nam, ze w klinice daliby jej zastrzyk albo tabletki przeciwbolowe,
ale sasiedzi nie chca wziac ja do lekarza, bo boja sie, ze im umrze w
samochodzie... Ona mieszka sama z corka, ktora ma zespol Dawna. Ciezko bylo
powstrzymac lzy patrzac na nie.
Ja i siostra z ktora pracowalam poszlysmy do kliniki w
tej wiosce, zeby zapytac czy ktos
by mogl ta starsza kobiete sobaczyc, powiedzieli, ze wysla karetke....
Ryan zostal zaproszony wieczorem na spotkanie z bracmi
starszymi z lokalnego zboru, zeby opracowac plan remontu sali. Na sali nie ma
wody, wiec plan jest zeby zaintsalowac tank na wode i Ryan jest za to
odpowiedzialny. Na sali nie ma tez systemu naglosniajacego, bo sala byla obrabowana
trzy razy i za kazdym razem jak zlodzieje nie znalezli zadnych pieniedzy to
ukradli mikrofony i glosniki. Zbor
juz wiecej nie bedzie kupowal naglosnienia.....