Niektorzy czytajacy nasza strone moga nie wiedziec znaczenia
pewnych terminow jakich bedziemy uzywac, wiec prosze pytac moja mame Danusie i
ona chetnie wytlumaczy.
Dzisiaj zaczelismy gloszenie o 8.30 rano i juz bylo 30
stopni Celcjusza. Ludzie w Botswanie sa bardzo przyjaznie nastawieni i prawie
kazdy macha i mowi dzien dobry jesli jedziemy albo idziemy droga. Lokalny jezyk
nazywa sie Setswana, ale prawie kazdy mowi po angielsku.
Wlasnie wrocilismy do domu po niesamowitym 8mio godzinnym
dniu w sluzbie. Ryan odwiedzil tylko cztery domy i zabralo mu to trzy godziny!
bo kazdy tu ma wielki szacunek do Bibli i jest zainterestowany co mamy do
powiedzenia.
Zanim wejdziesz do domu musisz krzyczec KO-KO - mam
wrazenie, z to jest nasz odpowiednik - Czy jest ktos w domu? Zazwyczaj od razu
prosza cie zeby usiasc i wtedy mozesz zaczac mowic po co przychodzisz.
Potem zostalismy zabrani na studia biblijne. Ja pracowalam z
siostra Belinda a Ryan z jej siostrzencem Katongo. Juz zostalam zaproszona na odwiedziny powrotne i zaczynamy
tez studium biblijne z mlodym chlopakiem o imieniu Matthias - Mateusz.
Terytorium jest niesamowite tutaj, tyle ludzi chce studiowac, ale niestety
lokalny zbor nie jest wstanie studiowac z kazdym, wiec naprawde doceniaja kazde
dodatkowa pomoc jak nasza.
Na jednym ze studiow dowidzielismy sie, ze Belinda zaczela
studiowac z jedna pania i jej dziesiecioletni syn Kalebwe (na zdjeciu ciagnie
swojego mlodszego brata za uszy) zaczal studium z jej synem. Inni czlonkowie
rodziny tez wyrazili chec studiowanie i teraz 6 osob studiuje Biblie z Belinda.
Mielismy fantastyczny bardzo dlugi dzien a teraz relaksujemy
sluchajac strasznie glosnego rechotu zab i swiersczy - niesamowite!