Zdecydowalismy sie odwiedzic Zimbabwe. Co za okropne
doswiadczenie. Przejscie graniczne
jest obstawione przez naciagaczy i oszustow. Nikt nie powie ci jakich
dokumentow potrzebujesz i jakie formy musisz wypelnic. Potem po oplaceniu wszystkiego
i przejsciu odprawy celnej juz mamy przekraczac granice i w tym momencie
podchodzi do nas gosciu i przedstawia sie jako "detektyw" i sugeruje
ze mamy zaplacic mu lapowke mowiac: detektyw nie ma pieniedzy zeby sie napic
dzisiaj wieczorem. Wiec mu powiedzielsmy, ze my tez nie mamy, bo wydalismy nasze
ciezko zarobione i oszczedzone pieniadze na granicy, zeby w odwiedzic jego
kraj. "Detektyw" sie wycofal i wjechalismy do Zimbabwe.
Wodospady Victorii bez watpienia wynagrodzily nam nasze
przejscia na granicy. Nie naprozno jest to jeden z cudow swiata.
Kupilimy kilka banktotow tutejszej waluty, ktora nie ma juz
zadnej wartosci nabywczej o nominale 200 trilionow. Nic dziwnego, ze placi sie
tu w dolarach amerykanskich, przyjmuja tez funty, pula, rand i euro.
Zatrzymalismy sie tez na noc w bardzo fanjnym miejscu.